Sieraków nie sprostał Woźnikom

Sieraków nie sprostał Woźnikom

W środę odbył się wielki finał piłkarskiego Pucharu Polski na szczeblu okręgowym, w którym LKS Sieraków Śląski zmierzył się z MLKS-em Woźniki. Mecz rozegrano na neutralnym boisku w Kochcicach. Trofeum powędrowało do drużyny z Woźnik, która pokonała LKS 4:2.

Było to starcie drużyn, które na co dzień występują w lidze okręgowej. Woźniki zajmują tu piątą pozycję a Sierakowianie zamykają tabelę. W obu ligowych potyczkach, rozegranych już w tym sezonie, lepsi byli zawodnicy MLKS-u i to oni byli faworytami w finałowej walce o puchar. W przeciwieństwie do LKS-u, nasi rywale dysponują na tyle szeroką kadrą, że do Kochcic wysłali drużynę bez kilku podstawowych zawodników. Sierakowianie zagrali w najsilniejszym składzie – brakowało jedynie kontuzjowanego Piotra Dawiskiby. Pomimo różnicy punktowej i kadrowej, kibice LKS-u liczyli po cichu na sukces swoich piłkarzy. W istocie, mecz nie był widowiskiem jednostronnym lecz, jak powiedział Norbert Strzoda – O zwycięstwie naszych rywali zadecydowało większe doświadczenie i boiskowe cwaniactwo a bramki traciliśmy na własne życzenie – kończy prezes LKS-u.

Skoro już wspomnieliśmy o sierakowskich kibicach – należą im się słowa uznania. We własnym zakresie zakupili oni dwie duże, nowe flagi przedstawiające herb klubu. Stworzyli w ten sposób efektowną oprawę na trybunie boiska w Kochcicach a flagi będą teraz przemierzać kolejne areny, na których wystąpi LKS. Brawo!

Przejdźmy jednak do opisu boiskowych wydarzeń – jak się okazało, sam początek meczu rozpoczął się od mocnego akcentu. Już w 4 minucie MLKS wyszedł na prowadzenie. Po dośrodkowaniu jednego z rywali, obrońcy LKS-u wybili piłkę ze swojej strefy bramkowej – trafiła ona jednak do niepilnowanego Mateusza Mrowca a ten sprytną podbitką zaskoczył Mateusza Lyko. Sierakowianie natychmiast rzucili się z odsieczą – w 8 minucie, kapitan naszej drużyny, Damian Kisielewski dograł z rzutu wolnego do Martina Brzeziny lecz napastnik naszej drużyny uderzał zbyt słabo aby zaskoczyć czujnego Łukasza Misia.

STRZAŁY CELNE: LKS Sieraków Śląski 5 / MLKS Woźniki 6

Kolejne minuty to płynna i miła dla oka gra obu zespołów, z lekką przewagą LKS'u. Rywale szanowali się wzajemnie, stroniąc od fauli. Gra toczyła się jednak w środkowej strefie boiska, zatem kibice nie obejrzeli wyrazistych akcji dających szansę na gole. Dopiero w 18 min. płasko strzelał Kisielewski lecz bramkarz MLKS'u znów stanął na wysokości zadania.

Po nieco śmielszych atakach drużyny z Woźnik w 23 minucie przed szansą na podwyższenie rezultatu stanął Mrowiec. Brak wzajemnej asekuracji wśród obrońców LKS'u sprawił, że długa piłka bez problemu trafiła na nogę zawodnika MLKS'u i gdyby wykazał się on lepszym przyjęciem "kopanej", wówczas Sierakowianie znaleźliby się w poważniejszych tarapatach.

STRZAŁY NIECELNE: LKS Sieraków Śląski 4 / MLKS Woźniki 6

Rozochoceni zawodnicy z Woźnik dopięli swego w 29 minucie, wykorzystując kolejne zawahanie w defensywie LKS-u. Zaczęło się od... pecha – dobrze spisujący się środkowy obrońca naszej drużyny, Michał Koziarski poślizgnął się próbując ruszyć na szarżującego z piłką Roberta Dzierzana. Inni obrońcy byli zbyt daleko od zawodnika MLKS-u, zatem miał on czas na przygotowanie sobie indywidualnej akcji zakończonej precyzyjnym uderzeniem w dolny róg bramki Mateusza Lyko i było już 2:0 dla piątej drużyny ligi okręgowej. Radość naszych rywali nie trwała jednak długo. W 31 minucie Sierakowianie zdobyli kontaktową bramkę na 1:2 – przy okazji obejrzeliśmy najładniejsze trafienie w tym spotkaniu. Damian Kisielewski zdecydował się na daleki wyrzut z autu do Kamila Wiechoczka a pomocnik LKS, huknał z powietrza bez zastanowienia w kierunku bramki MLKS-u. Łukasz Miś wyciągnął się jak struna lecz nie zdołał zablokować piłki zmierzającej do siatki.

RZUTY ROŻNE: LKS Sieraków Śląski 5 / MLKS Woźniki 11

W sercach zawodników i kibiców LKS-u odżyła więc nadzieja na dobry rezultat. Sieraków znów nabrał rozpędu i w 34 minucie mógł wyrównać jednak strzał Kisielewskiego wybronił Miś. Zawodnicy MLKS-u przeczekali zryw naszej drużyny i w 39 minucie odpowiedzieli akcją, w której z woleja strzelał Filip Strzelecki lecz piłka minęła słupek i wyszła poza linię końcową boiska. W końcówce pierwszej części spotkania ambitne ataki Sierakowian napotykały na dobrze zorganizowaną obronę MLKS-u, zatem nie stworzyli oni dogodnej okazji na zdobycie wyrównującej bramki a arbiter główny Krzysztof Knop, zaprosił obie drużyny na kilkunastominutową przerwę.

Drugie 45 minut lepiej rozpoczęli zawodnicy z Woźnik – najpierw, w 49 minucie z rzutu wolnego niecelnie strzelał Kamil Sośniak lecz w 52 minucie MLKS podwyższył prowadzenie na 3:1. Kluczowym zdarzeniem w akcji naszych rywali był faul na obrońcy LKS-u, Damianie Kaczmarzyku. Pozostali defensorzy Sierakowa liczyli na to, że Krzysztof Knop odgwizdał przewinienie jednego z graczy MLKS-u... a gdy tak się nie stało, nie zdążyli zaasekurować własnego pola bramkowego i Strzelecki z bliska wpakował piłkę do bramki.

SPALONE: LKS Sieraków Śląski 2 / MLKS Woźniki 4

Piłkarze z Woźnik poszli za ciosem – w 63 minucie bardzo ładnie strzelał (11) lecz równie dobrą interwencją popisał się Lyko. Kolejną szansę MLKS zmarnuje w 67 minucie – po dośrodkowaniu piłki z rzutu rożnego niezłą główką popisał się Dominik Jankowski ale minimalnie chybił. Coraz bardziej zdesperowani Sierakowianie odpowiedzieli kilkoma śmiałymi akcjami lecz były one niedokładne. Ustawiony na szpicy Martin Brzezina czekał na odpowiednie zagranie aby dzięki swojej szybkości ruszyć z piłką w kierunku bramki MLKS-u. "Benio" doczekał się swojej szarży w 72 minucie. W chwilę później swojej szansy szukał Marcin Wiechoczek... lecz strzały naszych zawodników były niecelne.

W myśl powiedzenia "oko za oko – ząb za ząb" odpowiedziały na to Woźniki. W 78 i 79 minucie dwukrotnie Dzierzan przegrał pojedynki sam na sam z Mateuszem Lyko. W 81 minucie zadrżały serca wszystkich zawodników i kibiców zgromadzonych na kochcickim obiekcie sportowym – po wybiciu piłki przez jednego z zawodników LKS-u trafiła ona wprost na nogę... kibica stojącego przy lini bocznej a następnie... strąciła okazały puchar wystawiony na okoliczność dekoracji zwycięzców. Na szczęście trofeum ocalało.

FAULE: LKS Sieraków Śląski 11 / MLKS Woźniki 12

Przenieśmy się jednak na boisko, bo jak się okazało, w Kochcicach padły jeszcze gole, a przez pewien okres czasu nie było wiadomo czy MLKS dowiezie zwycięstwo do końcowego gwizdka. W 83 minucie Krzysztof Nowak oddał strzał w kierunku bramki MLKS-u – piłka trafiła w rękę jednego z rywali i Knop bez wahania podyktował rzut karny dla LKS-u. Pewny strzał kapitana, Damiana Kisielewskiego dał naszym piłkarzom kolejną bramkę kontaktową i było już tylko 2:3. Przy okazji żółta kartkę obejrzał kapitan MLKS-u (4), który wdał się w ostrą wymianę zdań z arbitrem. Był to rezultat walki o piłkę pomiędzy bramkarzem Woźnik a piłkarzami LKS-u, którzy szybko chcieli ustawić futbolówkę na środku boiska i wznowić grę.

Dramatyczna końcówka spotkania przyniosła kolejne uderzenie Nowaka lecz piłka przeleciała ponad poprzeczką. W doliczonym czasie gry MLKS skontrował szalejących piłkarzy z Sierakowa. Lewą flanką ruszył Sośniak a kiedy otrzymał podanie w polu karnym został podcięty przez jednego z obrońców LKS-u i tym razem to MLKS stanął przed szansą na strzelenie gola z rzutu karnego. Okazji nie zmarnował Dawid Breulich i ustalił rezultat meczu na 4:2.

Po końcowym gwizdku obie drużyny dziękowały sobie za walkę. Razi jednak prowokacyjne zachowanie bramkarza MLKS-u Łukasza Misi wobec Martina Brzeziny oraz postawa kilku zawodników naszej drużyny, którzy udali się do szatni nie chcąc oglądać ceremonii wręczenia pucharu dla piłkarzy MLKS-u. Pomimo dobrze przygotowanej płyty boiska można doczepić się również do organizatorów meczu – szwankowało boiskowe nagłośnienie dźwiękowe i raziły dziwne okrzyki kierowane do mikrofonu przez... przypadkowych ludzi znajdujących się w klubowym budynku. Nie przygotowano również poczęstunku dla trójcy sędziowskiej, tak jak jest to w zwyczaju na tutejszych boiskach. Tak czy siak, miło było zobaczyć LKS Sieraków Śląski w tak prestiżowym meczu. Szkoda tylko, że tym razem nasza ekipa nie sięgnęła po najwyższy laur – byłoby to zwieńczeniem ciężkiej pracy jaką nasz klub włożył w dwukrotny awans do ligi okręgowej. Ale jest to jednocześnie bodziec do dalszych działań LKS-u w wymiarze sportowo – organizacyjnym, chociaż na to... zawsze możemy liczyć. MLKS Woźniki – LKS Sieraków Śląski 4:2. Puchar pojechał do Woźnik, gratulujemy.

Relacjonował Julian Werner / Zdjęcia: Mariusz Dragon

LKS Sieraków Śląski - MLKS Woźniki 2-4 (1-2)

Bramki: 0:1 Mrowiec '4, 0-2 Dzierzan '29, 1-2 K. Wiechoczek '31, 1-3 Strzelecki '52, 2-3 Kisielewski '83 (karny), 2-4 Breulich '90+2 (karny).

LKS Sieraków Śląski: Lyko - Kaczmarzyk, Koziarski, Nowak, Kinscher - Kisielewski, Kotala, Piecka (Marzec), K. Wiechoczek, M. Wiechoczek - Brzezina.

MLKS Woźniki: Miś - Maruszczyk, Breulich, Jankowski, Najder – Strzelecki, Mrowiec M., Sośniak (Sylwa), Morcinek (Szewc) – Dzierzan, Mrowiec Ł. Sędziowie: Krzysztof Knop - Marek Nowiński, Adam Wąsala (Lubliniec) / Widzów: 50.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości