Stracona szansa w Lisowie.

Stracona szansa w Lisowie.

W sobotę LKS Sieraków Śląski przegrał z Liswartą w Lisowie 0:2. Był to mecz trzeciej kolejki spotkań o mistrzostwo piłkarskiej ligi okręgowej, po której LKS wciąż pozostaje bez punktów. Już tylko dwa zespoły zgromadziły na swoim koncie komplet "oczek". Co to oznacza? Początek ligi jest bardzo wyrównany.

14151680 849960891771395 1929912577 oTaki a nie inny wynik sobotniego starcia był efektem przede wszystkim błędów naszych zawodników - doprowadziły one do utraty obu bramek, a one, jak wiadomo, są w futbolu najważniejsze.

Mimo optycznej przewagi gospodarzy Sierakowianie, do składu których powrócili: Martin Brzezina i Piotr Dawiskiba, nie pozostawili po sobie złego wrażenia i w pewnych fazach spotkania dominowali nad Liswartą. Niestety - liczy się bilans końcowy, a ten w ostateczności wypadł na korzyść zawodników z Lisowa.

Po dość leniwym początku inicjatywę przejęli miejscowi, którzy w 11 minucie przeprowadzili szybką akcję lewa flanką - piłki dośrodkowanej przez Mateusza Bujaka nie sięgnął jednak Tomasz Wiśniewski. Gospodarze poszli za ciosem - w 13 minucie na strzał z 35 metrów zdecydował się Przemysław Ledwoń lecz futbolówka przeleciała nad sierakowską bramką. LKS przetrwał okres przewagi Lisowa i odpowiedział ładną akcją, zapoczątkowaną przez Mateusza Kinschera. Obrońca naszej drużyny obsłużył długim podaniem Marcina Wiechoczka ale prawoskrzydłowy chybił próbując lobować Pawła Prandziocha. Pobudzeni goście strzelali jeszcze dwukrotnie - najpierw Dawiskiba głową, po rzucie rożnym dogranym przez Wiechoczka a potem Brzezina, który nie trafił zza pola karnego.

Na pierwszego gola kibice czekali do 21 minuty. Bramka, którą strzelili miejscowi, padła w dość dziwnych okolicznościach. Szarżujący przed polem karnym Bujak został trącony przez obrońcę LKS'u, Krzysztofa Nowaka. Arbiter główny, Dariusz Prauza, nie odgwizdał jednak przewinienia. Bujak szybko podniósł się z murawy i utrzymał się przy piłce - w ułamku sekundy Nowak... trącił go po raz drugi lecz ponownie sędziowski gwizdek milczał. Kiedy sytuacja powtórzyła się po raz trzeci - zniecierpliwiony Prauza podyktował wreszcie rzut wolny dla miejscowych. Dośrodkowanie Marcina Pyki wykorzystał wysoki i skoczny Ledwoń, który głową pokonał Mateusza Lyko.

Utrata bramki przez LKS wiązała się z zapytaniem - jak goście zareagują na taką okoliczność. Dochodzimy tutaj do sedna ostatnich niepowodzeń naszej drużyny. Otóż piłkarze LKS'u, zamiast zakasać rękawy, szukać odwetu i podkręcić tempo gry... opuścili głowy i wdali się w wewnętrzne sprzeczki - to zupełnie inny obraz w stosunku do tego co oglądaliśmy choćby w A-klasie. Słynny "sierakowski charakter" ulega zachwianiu i trzeba go zreanimować jak najprędzej - zanim boiskowe pyskówki przeniesą się do szatni! LKS oddał grę rywalom, a ci szybko skonstruowali kolejną okazję bramkową. Dynamiczny rajd szalejącego Mateusza Bujaka zakończył się płaskim uderzeniem lecz Lyko był na posterunku.

Zaspokojeni gospodarze w miarę upływu czasu coraz gęściej zagęszczali środkową strefę boiska powstrzymując LKS od montowania ataku pozycyjnego. W defensywnych poczynaniach piłkarze z Lisowa stosowali skuteczny pressing "ciało w ciało". Goście próbowali więc dalekich zagrań, głównie na skrzydła do aktywnych braci Marcina i Kamila Wiechoczek, lecz taki sposób gry stał się zbyt czytelny dla gospodarzy, którzy przecinali zagrania zażegnując niebezpieczeństwo. W zamian zawodnicy Liswarty sprawiali gościom duże kłopoty przy stałych fragmentach gry jednak żaden rzut rożny oraz dośrodkowania z rzutów wolnych nie zakończyły się bramką. Przeciętna pierwsza połowa zakończyła się zatem jednobramkowym, zasłużonym prowadzeniem gospodarzy. Bardziej wyrównaną i szybszą grę zobaczymy w drugiej odsłonie.

W przerwie trener LKS'u Adam Jelonek dokonał zmiany na lewej stronie obrony. W miejsce Fabiana Chaładusa wszedł doświadczony Michał Koziarski, który w pierwszych minutach popisał się kilkoma dobrymi interwencjami w defensywie, zwłaszcza w pojedynkach główkowych. Niestety, w 51 minucie meczu Koziarski, przy próbie wycofania piłki do Damiana Kaczmarzyka, podał ja wprost pod nogi Bujaka. Zawodnik Liswarty nie zastanawiał się zbytnio i odważnie ruszył z piłką w kierunku bramki LKS'u. Nie pomogła rozpaczliwa interwencja obrońców i chyba zbyt późno Mateusz Lyko wyszedł z bramki aby "skrócić kąt" zawodnikowi gospodarzy - Bujak, strzałem w długi róg, pewnie podwyższył prowadzenie na 2:0.

Dopiero teraz Sierakowianie odbezpieczyli ładunki i odważniej ruszyli na bramkę gospodarzy. Najpierw Marcin Wiechoczek, a potem Paweł Janiczek i Martin Brzezina, w przeciągu zaledwie czterech minut od utraty gola, próbowali pokonać Prandziocha lecz bramkarz Liswarty wybronił wszystkie te okazje. Zresztą, goalkiper miejscowych stanie się bohaterem drugiej odsłony, ratując jeszcze kilkakrotnie korzystny rezultat dla Lisowa. Tym razem to miejscowi zmuszeni byli do przetrzymania naporu zdesperowanych gości i dopiero 59 minucie odgryźli się strzałem z rzutu wolnego, przy którym minimalnie chybił Ledwoń.

Sierakowianie, którzy złapali wreszcie rytm... znów zmuszeni byli chwilowo zaciągnąć hamulec - w 62 największy pechowiec meczu - Michał Koziarski opuścił plac gry po urazie głowy, którego nabawił się we wcześniejszym, powietrznym starciu z rywalami. W jego miejsce trener Jelonek delegował Krystiana Lescha. LKS nie przerwał jednak śmiałych ataków lecz wyrachowani i doświadczeni piłkarze z Lisowa, świadomi dwubramkowego prowadzenia, spokojnie zabezpieczali tyły zmuszając przyjezdnych do błędów... a one znów wzbudzały frustrację w szeregach LKS'u. Obiektywnie przyznać należy, że atmosferę pogarszał Martin Brzezina podnosząc głos i gestykulując. Szkoda, że ten uzdolniony zawodnik tak często występuje w roli "szalonego dyrygenta" zamiast przeznaczyć swój gorący temperament na świetne umiejętności sportowe. Martin Brzezina to sympatyczny facet ale ciągłe krzyki i uwagi nie pomogły kolegom z drużyny - o tym, niestety, wspomnieć należy.

Skuteczna gra w obronie pozwoliła graczom z Lisowa na stworzenie kilku niezłych kontr. Po raz kolejny dał o sobie znać Mateusz Bujak, który w 68 minucie popisał się groźnym, płaskim strzałem lecz piłkę sparował Lyko. W odpowiedzi, w 76 minucie, po dobrze wykonanym rzucie rożnym, głową strzelał Mateusz Kincher jednak bramkarz Liswarty znów cudownie interweniował. Trener Adam Jelonek, w pogoni za rezultatem, szukał swojej szansy dokonując zmian. W 78 minucie na boisko wszedł Damian Kisielewski, który wciąż powraca do formy do długotrwałej kontuzji. Kisielewski zmienił defensywnego pomocnika - Mateusza Kotalę i od razu przesunął się bliżej, ofensywnie usposobionego, Pawła Janiczka. Momentalnie wypełniła się luka w środku pola, która (naszym skromnym zdaniem) raziła w dotychczasowym przebiegu spotkania.

O tym jak bardzo brakuje Kisielewskiego w wyjściowej jedenastce przekonaliśmy się w mgnieniu oka - "Kisiel" zaznaczył swoją obecność bardzo ładnym uderzeniem obok bramki a potem dynamicznie przecinał podania gospodarzy. Uruchamiał przy tym skrzydłowych - a to dało gościom kilka okazji w końcówce spotkania. W 79 minucie doskonałą akcja Sierakowian zmarnował Martin Brzezina, który przystawił nogę do dośrodkowania Kamila Wiechoczka i mocnym uderzeniem trafił w poprzeczkę. Wreszcie oglądaliśmy stary, dobry LKS Sieraków - grający z polotem, bez kompleksów i stwarzający okazje bramkowe.

Cóż z tego, skoro bardzo solidna drużyna z Lisowa zwyciężyła grając przede wszystkim na równym poziomie, bez rwanych akcji, bez przestojów i z wykorzystaniem błędów przyjezdnych. Wyrachowana gra Liswarty była odzwierciedleniem kultury gry, którą można zaobserwować już w lidze okręgowej. LKS Sieraków, przy wielkim szacunku dla ambicji tego zespołu, przypominał w tym spotkaniu: raz ukształtowaną ekipę dobrze rozumiejących się kumpli a raz... wrzeszczącą zgraję dzieciaków z podwórka. Powtarzamy to wielokrotnie - stać tą drużynę na dobre wyniki lecz nie da się tego zrobić pędząc z górki... z urwaną kierownicą.

POZOSTAŁE WYNIKI i TABELA PO III KOLEJCE - TUTAJ

28.08.2016.: LISWARTA LISÓW - LKS SIERAKÓW ŚLĄSKI 2:0 (1:0)

Bramki: 1-0 Ledwoń '21, 2-0 Bujak '51

Lisów: Prandzioch Paweł - Gajda, Maksajda, Prandzioch Piotr, Ledwoń - Stefanik, Pyka, Wiśniewski, Makles - Góra (Wolnicki '76), Bujak (Prandzioch M. '82).

Sieraków Śląski: Lyko - Kaczmarzyk, Kinscher, Chaładus (Koziarski '46, Lesch '62), Nowak - Kotala (Kisielewski '78), Janiczek, Wiechoczek M., Wiechoczek K. - Brzezina, Dawiskiba.

Sędziowie: Dariusz Prauza - Tomasz Morzyn, Patrycja Tkacz / Widzów 100.

{webgallery}

14138996 849960911771393 1893566754 o

14151680 849960891771395 1929912577 o

14152002 849960888438062 1540665302 o

14191868 849960868438064 891565053 o

{/webgallery}

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości