Wielki sukces i wielki dramat w Kamieńskich Młynach!

Wielki sukces i wielki dramat w Kamieńskich Młynach!

W sobotę, w Kamieńskich Młynach odbył się długo wyczekiwany mecz pomiędzy miejscową Wartą a LKS'em Sieraków Śląski. W pojedynku lidera z wiceliderem piłkarskiej A-klasy lepsi okazali się goście, którzy pokonali Wartę Kamieńskie Młyny aż 4:1! Po raz pierwszy kibice LKSu', którzy pozostali w domach, mogli śledzić mecz na bieżąco dzięki transmisji video emitowanej w portalu społecznościowym FaceBook.

wartWarta Kamieńskie Młyny to bezsprzeczny przodownik w ligowej tabeli. Komplet zwycięstw w 17 spotkaniach robił wrażenie na wszystkich obserwatorach. Fantastyczną passę Warty wzięli sobie do serca piłkarze z Sierakowa, którzy bezskutecznie gonią lidera w ligowym zestawieniu. Zawodnicy LKS'u pamiętali też jesienną porażkę z Wartą na własnym terenie - był to, jak do tej pory, jedyny mecz sezonu, w którym Sieraków schodził z boiska bez punktów. Liczna grupa kibiców gości, która pokonała 50 kilometrową drogę do Kamieńskich Młynów, po cichu liczyła na zwycięstwo swojej drużyny, jednak byli też tacy, którzy w ciemno zabraliby do Sierakowa remis. Tymczasem koncertowa gra LKS'u sprawiła, że fani naszej drużyny byli świadkami piorunującego zwycięstwa i chyba najlepszej drugiej połowy meczu, jaką LKS rozegrał w ostatnich latach! Oczywiście, wielki szacunek należy się Warcie, która zdominowała rozgrywki, a i w meczu z LKS'em pokazała kilka interesujących akcji, jednak każda baśń ma swój koniec i w sobotę nadszedł właśnie taki dzień, dzień w którym LKS Sieraków wykorzystał swój ogromny potencjał.

Ranga sobotniego meczu sprawiła, że obie drużyny rozpoczęły pojedynek energicznie lecz z wzajemnym respektem, czekając na to jaki arsenał pocisków pokaże rywal. Nieźle grał LKS, który już w 2 minucie zagroził bramce Krzysztofa Urbacza. Goalkiper gospodarzy obronił jednak strzał z rzutu wolnego autorstwa Mateusza Kotali. Warta odpowiedziała w 11 minucie bardzo ładnym uderzeniem z dystansu Mateusza Klyty. Piłka prześlizgnęła się po poprzeczce sierakowskiej bramki. W 13 minucie rozochoceni gospodarze zaatakowali ponownie -Mateusz Lyko obronił strzał Stanisława Michlowicza oraz dobitkę, najlepszego w drużynie Warty - grającego trenera, Sebastiana Goldy. Tymi interwencjami bramkarz LKS'u udowodnił, że z meczu na mecz staje się bardzo mocnym punktem w kadrze Sierakowa.

STRZAŁY CELNE

Kam. Młyny 3 / Sieraków 4

Dwie groźne szanse zmarnowane przez Kamieńskie Młyny podziałały mobilizująco na LKS Sieraków. Lekka inicjatywa gości nie przynosiła jednak klarownych okazji do strzelenia gola, tym bardziej, że obrońcy Warty zaczęli grać ostro - co wytrącało Sierakowian z rytmu. Przewinienia gospodarzy najdotkliwiej odczuł Kamil Wiechoczek, niemiłosiernie poniewierany przez rywali na lewej flance. Efektem była żółta kartka, którą w 30 minucie obejrzał Golda. Dwie minuty wcześniej kapitalną okazję do strzelenia gola zmarnował zawodnik LKS'u Martin Brzezina. Napastnik przyjezdnych, po ładnym dośrodkowaniu Marcina Wiechoczka, strzelał z pięciu metrów, jednak trafił wprost w interweniującego Urbacza! Po tym zdarzeniu... za głowy złapali się nawet sympatycy Warty.

Upływający czas pozwolił na pierwsze wnioski wynikające z gry obu zespołów. Jak się okazało - kluczowym czynnikiem była rywalizacja dwóch znakomitych, środkowych pomocników - Damiana Kisielewskiego (LKS) i Sebastiana Goldy (Warta). To oni dyktowali warunki i tempo gry w swoich drużynach. Rozprowadzali akcje i serwowali liczne podania do partnerów. W pierwszej połowie nieco lepiej pod tym względem prezentował się Golda, jednak w drugich 45 minutach sytuacja uległa radykalnej zmianie.Znacząca była również zmiana, której w przerwie dokonał trener LKS'u Adam Jelonek. Podobnie jak w ubiegłotygodniowym starciu z Kuczowem - w miejsce Kacpra Marca Jelonek wstawił Michała Koziarskiego. "Misiek" wniósł sporo ożywienia w ofensywne poczynania LKS'u - przede wszystkim wygrywał pojedynki główkowe, po których piłka trafiała do szalejących skrzydłowych - braci Kamila i Marcina Wiechoczków.

STRZAŁY NIECELNE

Kam. Młyny 6 / Sieraków 7

Najsilniejszym argumentem gospodarzy były z kolei dalekie wyrzuty z autów wykonywane przez Michlowicza. Siały one spustoszenie w polu karnym gości, jednak Sierakowianie skutecznie wybijali piłkę w bezpieczne strefy boiska. Korekty dokonane w przerwie okazały się korzystne dla LKS'u, który z minuty na minutę podkręcał tempo i dość niespodziewanie spychał gospodarzy do defensywy. Przy okazji goście wykazali się lepszą koncentracją w swojej strefie obronnej. Młodziutki Kamil Pietrucha powinien postawić okazałe piwko doświadczonemu Mateuszowi Kinscherowi - otrzymał on bowiem wiele wsparcia na lewej stronie. Skutecznie bronił również, będący ostatnio w dobrej formie, Krzysztof Nowak. W końcówce zmienił go Fabian Chaładus i utrzymał wysoki poziom gry swojego kolegi.

Efekty przewagi LKS'u nadeszły już w 55 minucie. Szybką akcję LKS'u zakończył Kamil Wiechoczek lecz jego strzał wybronił Urbacz. W 57 minucie Marcin Wiechoczek wpadł z piłką w pole karne i został podcięty przez Pawła Masinę. Sędziujący to spotkanie Artur Makles, który wcześniej raczej dopuszczał do ostrych starć, tym razem nie miał skrupułów aby podyktować rzut karny dla gości. Egzekutorem "wapna" był Mateusz Kinscher, który zmienił w tej roli kapitana zespołu - Kisielewskiego, po tym jak nie wykorzystał on jedenastki w meczu z Kuczowem. Kinscher... również nie wytrzymał napięcia i, pomimo iż zmylił bramkarza gospodarzy, trafił piłką w słupek. Kibice LKS'u drżeli teraz o to jak zachowa się drużyna po zaprzepaszczeniu takiego "kąska". Sierakowianie poszli jednak za ciosem, pokazując wielki charakter...

RZUTY ROŻNE

Kam. Młyny 5 / Sieraków 6

W dwie minuty po rzucie karnym LKS wyszedł na prowadzenie. Okoliczności w jakich padła bramka są kwintesencją wspaniałej gry Marcina Wiechoczka, nie tylko w Kamieńskich Młynach ale w ostatnich sezonach. Ten facet nie jest może specjalistą od sztuczek technicznych, nie wykonuje czterdziestu fikołków zanim wpakuje piłkę do siatki... Wiechoczek ma jednak potężną ambicję i walczyłby o każda piłkę, nawet wtedy gdyby musiał ciągnąć za sobą płuca wiszące na ostatniej żyle. Tą cechę pokazał "Wiecho" w 59 minucie - dość bierna reakcja obrońców Warty na długie zagranie Mateusza Kotali sprawiła, że Marcin Wiechoczek śmiało ruszyło do, wydawałoby się, bezpańskiej piłki i ładnym uderzeniem nie dał szans wychodzącemu z bramki Urbaczowi. Futbolówka wylądowała w siatce wzbudzając szał radości wśród kibiców LKS'u!

Oszołomieni gospodarze nie potrafili pozbierać się po utracie gola. Trudno się dziwić - skoro wygrywasz 17 spotkań z rzędu... zapominasz o tym co robić w momentach krytycznych. Na taki stan rzeczy czekali tylko goście, którzy grali teraz z dużym polotem, koncentracją i z przewagą psychologiczną. Dzięki temu przyjezdni stworzyli dwie kolejne okazje zakończone uderzeniami głową - najpierw swoich sił próbował Kinscher, a potem Marcin Wiechoczek - wciąż jednak było 0:1. Gospodarze wypracowali sobie tylko rzut wolny w 69 minucie lecz ponad bramką strzelał Golda. Był to jednak wewnętrzny sygnał w szeregach Warty, który pozwolił gospodarzom na złapanie drugiego oddechu. Miejscowi podwyższyli pressing sprawiając, że siła rażenia obu ekip ponownie stała się bardziej wyrównana. Kolejną akcję Warta stworzyła w 74 minucie jednak "główka" Masiny była niecelna. Dostrzegając chwilowe problemy w defensywie LKS'u obrońców wspomogli skrzydłowi, Marcin i Kamil Wiechoczek, a nawet Michał Koziarski, który wracał na swoją połowę i skutecznie przeszkadzał zawodnikom z Kamieńskich Młynów.

Przyjezdni odparli dzięki temu kilka groźnych ataków Warty, a sami pokusili się o kontry. Po jednej z nich bardzo ładnym, mocnym strzałem z dystansu popisał się Kotala jednak ten strzał świetnie obronił bramkarz gospodarzy. Rzecz jasna - w miarę upływu czasu wzrastały emocje, zarówno na boisku jak i na widowni, gdzie coraz częściej dochodziło do słownych utarczek kibiców Warty i LKS'u. Na szczęście skończyło się tylko na tego typu złośliwościach. Presję wynikającą ze skromnego prowadzenia lepiej znieśli goście, którzy w 83 minucie wreszcie podwyższyli prowadzenie. Po rzucie rożnym, egzekwowanym przez Martina Brzezinę, piłka ugrzęzła w gąszczu nóg zawodników zgromadzonych w polu karnym. W całym zamieszaniu najprzytomniej zachował się Damian Kisielewski, który znalazł lukę i zdecydował się na płaski strzał. Piłka uderzyła dokładnie w tą część słupka, która 26 minut wcześniej okazała się pechowa dla Meteusza Kinchera - tym razem jednak odbiła się ona we właściwą stronę i wpadła do siatki!

Jedna z najcenniejszych bramek w karierze "Kisiela" sprawiła, że gospodarze powoli oswajali się z myślą, że ciężko będzie im odebrać zwycięstwo LKS'owi, tym bardziej, że w 85 minucie było już 3:0. Na indywidualną akcję lewą flanką zdecydował się Kamil Wiechoczek. Co prawda - przegrał on pojedynek sam na sam z Urbaczem, jednak dobitka skrzydłowego LKS'u wylądowała w bramce a fani naszej drużyny wpadli już w prawdziwą ekstazę! Końcówka spotkania udzieliła się również tym sympatykom LKS'u Sieraków, którzy śledzili FaceBook'ową transmisję video, m.in. w Niemczech - gorąco pozdrawiamy! Pod adresem Sierakowian zaczęły spływać pierwsze, internetowe komentarze z gratulacjami... lecz nie był to jeszcze definitywny koniec bramek na boisku w Kamieńskich Młynach.

TRANSMISJA VIDEO -TUTAJ

Autor: Grzegorz Nowak

W 90 minucie Warta przeprowadziła swoją ostatnią akcję w tym meczu. Piłka, dośrodkowana przez Sebastiana Goldę trafiła w rękę Michała Koziarskiego - a że wszystko działo się w polu karnym LKS'u, arbiter Makles podyktował "wapno" dla miejscowych. Szansy nie zmarnował Sebastian Janecki, który dał ekipie z Kamieńskich Młynów honorowego gola. Kiedy wydawało się, że widowisko zakończy się wynikiem 3:1 dla Sierakowian - zdążyli oni dobić rywali czwartą bramką, Trzy minuty po upływie regulaminowego czasu gry Mateusz Kotala wypuścił w uliczkę, wprowadzonego na boisko cztery minuty wcześniej, Patryka Pieckę. Utalentowany zawodnik LKS'u, który w tym meczu wrócił na boisko po półrocznej przerwie, pokonał płaskim strzałem Urbacza, a szalejący kibice LKS'u nie słyszeli nawet ostatniego gwizdka w tym niezwykłym meczu. Chwilę potem mogli już podbiec do ogrodzenia dzielącego ich od płyty boiska i głośno cieszyć się z piłkarzami, którzy w sobotnie popołudnie dokonali wielkiego, historycznego czynu. Wicelider z Sierakowa zakończył rewelacyjną passę prowadzącej w tabeli Warty. 4:1 w jaskini lwa - takiego wyniku prawdopodobnie nie przewidział nikt!

.

UWAGA. Po zakończeniu meczu pomiędzy Wartą Kamieńskie Młyny a LKS'em Sieraków Śląski stwierdzono nieprawidłowości na liście zawodników LKS'u zgłoszonych do zawodów. Błąd dotyczył zawodnika naszej drużyny, Patryka Piecki, który przebywał na boisku lecz nie widniał w meczowym protokole. Prawdopodobnie wynik meczu zostanie zweryfikowany jako walkower 3:0 dla zespołu z Kamieńskich Młynów. Dlaczego zatem opisujemy cały rzebieg spotkania? Dlatego, że należy się to drużynie Adama Jelonka, która pozostawiła w Kamieńskich Młynach mnóstwo nerwów i zdrowia. Piszemy to również z myślą o wiernych kibicach LKS'u, którzy pokonali kawał drogi aby wspierać swój zespół w tym arcytrudnym spotkaniu. Piszemy o tym, bo liczy się futbol i magia tej dyscypliny. Dla nas LKS Sieraków wygrał w Kamieńskich Młynach, ze znakomitym przeciwnikiem. Nasi zawodnicy wygrali... nawet po meczu, kiedy długo nie opuszczali hali sportowej w Sierakowie Śląskim i przeżywali taki obrót sprawy. To również jest dowód na to, że ta ekipa trzyma się razem, nawet wtedy gdy musi przyjmować na klatę takie ciosy! Tu również jest swoiste zwycięstwo. To także piękno piłki nożnej, wielka siła sportu i to trzeba docenić. Piękna baśń Warty Kamieńskie Młyny trwała wiele miesięcy i została przerwana, co prędzej czy później nastąpić musiało. Bajka LKS'u trwała zaledwie... 90 minut i nie zakończyła się tak, jak kończą się bajki. Nic na to nie poradzimy ale wiemy jedno - LKS na boisku sięgnął po najwyższy cel - tym trzeba żyć i o tym trzeba mówić. Nawet Jerzy Klyta, prezes Warty, przyznał podobno po meczu, że gdyby tylko mógł - oddałby wynik drużynie LKS'u. To fantastyczna postawa, za którą dziękujemy. A przepisy? Protokoły? Procedury? Pieprzyć je!

WARTA KAMIEŃSKIE MŁYNY - LKS SIERAKÓW ŚLĄSKI 1:4 (0:0)

Bramki: 0-1 M. Wiechoczek '57, 0-2 Kisielewski '83, 0-3 K. Wiechoczek '85, 1-4 Janecki '90 (karny), 1-4 Piecka '90+3.

Żółte kartki: Golda, Krzywoń (Warta) / Pietrucha, Kotala (LKS)

Sędziowie: Artur Makles - Sebastian Sałajczyk, Michał Jarkiewicz / Widzów: 100

Kamieńskie Młyny: Urbacz - Śniegula, Krzywoń, Masina (D. Klyta '75), Daniel - Janecki, Bazan (Brzozowski '66), Golda, Ślęzok - Michlowicz, M. Klyta (Borowski '83).

Sieraków Śląski: Lyko - Kinscher, Kaczmarzyk, Nowak (Chaładus '73), Pietrucha - Kisielewski, M. Wiechoczek, K. Wiechoczek (Piecka '89), Kotala - Brzezina (Lesch '90+1), Marzec (Koziarski '46)

NIEDZIELA - LIGA JUNIORÓW

SPARTA TWORÓG - LKS SIERAKÓW ŚLĄSKI 5:2

Bramki dla LKS'u - Wojciech Drynda

.

.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości